Czy taka wyprawa ma prawo się udać? Chcą zdobyć Mount Everest w tydzień
Do tej pory jeszcze nikt nie odważył się mówić, że zdobycie najwyższego szczytu Ziemi, ośmiotysięcznika położonego w Himalajach Wysokich, możliwe jest w 7 dni. Nawet doświadczeni podróżnicy i sportowcy wiedzą, że trzeba na to poświęcić więcej czasu i trzymać się ściśle sprecyzowanego planu. Ważne są m.in. warunki atmosferyczne, do których należy się dostosowywać. Mimo to Mount Everest w ekspresowym tempie chce zdobyć kilku byłych brytyjskich żołnierzy.
Chcą zdobyć Mount Everest w 7 dni
Brakiem czasu motywują swoją decyzję mężczyźni, chcący wejść na ośmiotysięcznik w tydzień. W rozmowie z zagranicznymi mediami zdradzali, że nie mogą poświęcić na wyprawę miesięcy i wierzą, że da się znacznie skrócić wyzwanie. Jak chcą to zrobić? Brytyjczycy mają przyspieszyć proces aklimatyzacji w tamtejszych górskich warunkami przy pomocy gazu ksenonowyego. Uważa się, że to środek poprawiający wydolność w sporcie.
Używanie tego środka wzbudza kontrowersje. W 2014 roku Światowa Agencja Antydopingowa wpisała ksenon na listę środków niedopuszczalnych w profesjonalnych zawodach. Nie oznacza to oczywiście, że nie można go stosować w prywatnych celach, trzeba jednak pamiętać, że ma to skutki uboczne i nie zawsze działa.
Mężczyźni chcą zdecydować się na taki krok, bo wiedzą, że normalnie proces aklimatyzacji w Himalajach zajmuje długo – chodzi o to, że trzeba przyzwyczaić mózg i ciało do niższego ciśnienia i mniejszej ilości tlenu.
Tak zrodziło się marzenie
Wygląda na to, że Mount Everest przyciąga coraz większych amatorów górskich wypraw, co staje się zwyczajnie niebezpieczne. Brytyjczycy zdradzali, że ich pomysł na to, by zdobyć ten szczyt, zrodził się przy... piwie. Mężczyźni mieli rozmawiać ze sobą w barze, po czym nagle zamarzyć o wyprawie, która pozwoliłaby im szybko zebrać pieniądze dla weteranów.
„Jesteśmy zajętymi ludźmi. Moja odpowiedź brzmiała: Nie ma mowy, żebym spędził cztery do może ośmiu tygodni na wspinaczce” – opowiedział jeden z przyjaciół. Mężczyźni mają alternatywny sposób na zdobycie szczytu. Chcą użyć gazu, wylecieć śmigłowcem z Nepalu bezpośrednio do bazy pod Everestem ruszyć na szczyt.
Gdy o pomyśle zrobiło się głośno, szeroko zaczęli komentować go m.in. medycy. Ci nie mają złudzeń, że to zbyt ryzykowne. Podkreślili też, że nie ma naukowych dowodów, na to, że wdychanie ksenonu poprawia wydajność w górach.